Co warto zobaczyć

Kościół ma w swojej ideologii rodzinę a nie singielstwo czy związki homoseksualne. Dokładnie tak jak “ideologią” związku wędkarskiego jest łowienie ryb a haft krzyżykowy jest “ideologią” klubu haftu krzyżykowego. Nie lubi ktoś ryb łowić/krzyżykowo haftować? Nie należy do tych organizacji. Problemem polskiego katolika jest “mam w nosie co kościół głosi, chcę do niego należeć i już”. Właściwie nie wiadomo dlaczego. A raczej wiadomo- z konformizmu- bo babcia, bo ciocia, bo wszyscy. Więc niech kościół mnie przyjmie choć jego ideologię mam gdzieś tylko dlatego, że urodziłem sie w kraju katolickim i chcę “być jak wszyscy”.
Tymczasem religia, podobnie jak wędkarstwo czy hafciarstwo jest kwestią wyboru. Nie pasuje- nie oczekuję, że kościół nagnie swoje nauki do mojego światopoglądu, podobnie jak nie oczekuję, że klub haftu krzyżykowego będzie tolerował w swoich szeregach osoby głoszące, że to badziew i tandeta.
Do kościoła nie należę podobnie jak do żadnego związku, który głosi ideologią mi nie pasującą. Ale nie oczekuję, że kościół (inny związek) rozszerzy swe szeregi tylko po to, by “i mi pasowało w nim być”. Bo niby dlaczego? Żeby oni mogli pochwalić się liczbą członków? deałem pobożnego życia jest przecież jego całkowite oddanie Bogu, bez ‘rozproszeń’ w postaci rodziny, stąd o ile rozumiem celibat. Problemem dla Kościoła są świeckie osoby, które ani nie mają rodziny ani nie chcą składać ślubów. Dla nich nie ma w Kościele dobrego miejsca – a są wszelkiego rodzaju wspólnoty skierowane do rodzin.
Nie chcę tłumaczyć stanowiska arcybiskupa, to jego słowa i jego odpowiedzialność, ale wydaje się, że przez kulturę singli może rozumieć życie, w którym samotność jest wynikiem postawy hedonistycznej i egoistycznej. A to już całkiem inny model niż życie Chrystusa.
Niemniej jednak wiele jest osób, które są samotne z innych powodów – zwłaszcza kobiety, które angażując się w działalność kościelną ciągle słyszały, jak ważny jest wybór na życiowego partnera mężczyzny pobożnego. A w Kościele dysproporcja między kobietami i mężczyznami jest gigantyczna, wiele kobiet zostało zatem samotnych. Czy spełniają arcybiskupie kryteria singielstwa? A co mnie to obchodzi. Żebym ja mogła poczuć, że należę do jakiegoś związku?